Jacek Kajtoch
„Postscriptum”
[W]: M. Parlicki, Hamlet współczesny, Kraków 1996

 

Cykl poetycki Mariusza Parlickiego pt. „Hamlet współczesny" z pewnością zostanie dostrzeżony. Jedni wezmą go do ręki z powodu Hamleta. Jest to przecież postać literacka, która od kilku wieków stanowi jedną z największych zagadek dla psychologów, znawców etyki, filozofów, krytyków literackich, nawet polity­ków. Drudzy zainteresują się Mariuszem Parlickim, młodym autorem, pochodzącym z Radomia, związa­nym z racji studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim ze środowiskiem krakowskim, który trzy lata temu dał się poznać tomikiem o sensacyjnym tytule „Kasyno życia".

 

Powstaje ważne pytanie: co młody poeta, żyjący w realiach zaawansowanej kultury obrazkowej, maso­wej, ma do powiedzenia o Szekspirze, którego za romantykami słusznie zaliczamy do jednego z kilku geniuszów ludzkości.

 

Radzę zacząć lekturę od wiersza pt. „Dlaczego Hamlet", on bowiem stanowi odpowiedź na to pytanie. Mariusz Parlicki fascynuje się tą postacią z przyczyn psychologicznych i moralnych: „bo był człowiekiem: orłem, wieprzem / bo synem piekła był i nieba". Interesują go antynomie, sprzeczności, można powie­dzieć niedokładnie: metafizyka osoby ludzkiej. Czyta­my też, że Hamlet był „sierotą społeczeństwa". Kolej­ny temat zatem: autsajderstwo. Wreszcie paradoksy: „tchórz konsekwencji", „dla honoru stracił honor", „będąc mędrcem wciąż był dzieckiem". Itd. itp. Nie przytoczyłem wszystkich przesłanek zainteresowania się młodego poety Hamletem.

 

Mariusz Parlicki w zasadzie nie wychodzi poza ustalenia naukowej szekspirologii. W „Dziejach litera­tur europejskich" czytamy opinię Henryka Zbierskiego: „W skłóceniu Hamleta z całym otoczeniem, w jego wyjątkowej izolacji, a także w niezgodności między zamiarami a jego postępowaniem, szukać należy naczelnych tez sztuki, symbolizującej sprzecz­ność między myśleniem a działaniem, między sumie­niem a nielegalną sprawiedliwością zemsty. W swych ostatecznych tezach sztuka wyraża przecież antynomię refleksji i bezwzględności działania, filozo­ficznej spekulacji i praktycyzmu realizacji raz ob­ranego celu".

 

I jeszcze jedno zdanie historyka literatury: „Ham­let nie jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu w świecie, w którym wypada mu żyć i w miarę jak w monologach zagrzewa sam siebie do zemsty, oddala się coraz bardziej od praktycznego podejścia do jej zaplanowanej realizacji".

 

Henryk Zbierski tłumaczy też przyczyny popular­ności „Hamleta" w epoce romantycznej: „Hamlet" Shakespeare'a musiał pobudzić wyobraźnię roman­tyków, ponieważ zawierał podstawowe tezy głoszone przez ten kierunek: tzn. izolację wybitnej jednostki w społeczeństwie, oraz - co nie mniej ważne - wyrażał ból świata zbliżony do kręgów myśli romantyzmu dziewiętnastowiecznego".

 

Wydaje się, że podobne refleksje nurtują młodych inteligentów pod koniec wieku, który charakteryzuje się dominacją prądów populistycznych, niedojrzałoś­cią mas dopuszczonych do kultury w drodze awansu, zagrożeniem dla jednostki ze strony polityków i eko­nomistów.

 

Jakże inne podstawy spotykamy u pisarzy starszej generacji. Samo sformułowanie tytułu skłania do po­stawienia wiersza Parlickiego obok innego, bardzo znanego utworu bardzo, bardzo znanego poety: „Dla­czego klasycy". Różnica sprowadza się do pytajnika. Mistrz jest pewny: Jeśli tematem sztuki / będzie dzbanek rozbity / mała rozbita dusza / z wielkim żalem nad sobą // to co po nas zostanie / będzie jak płacz kochanków / w małym brudnym hotelu / kiedy świtają tapety".

 

Parlicki jakby stwierdzał coś wręcz odwrotnego: odrzuca heroizm moralny, bo nie dostrzega go w ota­czającym świecie, zdaje się nawet sądzić, że konsek­wencje takiej postawy mogą być nieprzewidywalne, sprawić niepowetowane szkody innym ludziom, nato­miast słabość, refleksja, tzw. hamletyzowanie może okazać się ratunkiem i siłą.


Dwa pokolenia, różne doświadczenia, inne wnioski.

 

Nowa interpretacja motywów szekspirowskich rozpoczęła się po 1956 roku. W tamtych latach pojawiło się kilka wierszy nawiązujących zwłaszcza do „Ham­leta" i „Burzy", które pozostały w naszej pamięci. Przypomnę: „Rehabilitacja" Szymborskiej, „Tren Fortynbrasa"   Herberta, „Rozmowa  z  księciem", „Nic w płaszczu Prospera", „Streszczenie" Różewicza, „Król zabity" Grochowiaka i in.

 

Ogólnie należy stwierdzić, że interpretacja zbyt aktualizująca, nazbyt politykierska, nie oparła się szkodliwemu wpływowi czasu.

 

Oto w jaki sposób Jan Kott relacjonował przed­stawienie „Hamleta" w reżyserii Zawistowskiego, w przekładzie Brandstaettera, którego premiera od­była się w krakowskim Teatrze Starym we wrześniu 1956:

 

„Hamlet" odczytany został przez Zawistowskiego jednoznacznie i z przerażającą jasnością. Niewątpliwie jest to „Hamlet" uproszczony. Ale również niewątp­liwie jest to „Hamlet" najbliższy naszym doświad­czeniom i tak sugestywny, że kiedy po przedstawieniu sięgam do tekstu, widzę w nim tylko dramat o politycz­nej zbrodni. Na klasyczne pytania, czy Hamlet obłęd udaje, czy też jest obłąkany, odpowiada krakowskie przedstawienie: Hamlet obłęd udaje, chroni się na zimno w maskę szaleństwa, aby dokonać zamachu stanu: Hamlet jest obłąkany, bo polityka, kiedy wypie­ra wszystkie uczucia, jest sama wielkim szaleństwem.

 

Nie mogę nic zarzucić tej interpretacji. I nie żal mi wszystkich innych Hamletów: moralisty, który nie może przystać na jednoznaczne granice dobra i zła; intelektualisty, który nie może znaleźć dostatecznej racji działania; filozofa, dla którego istnienie świata jest wątpliwe.

 

Wolę od nich tego młodego chłopca, który jest za­rażony polityką, pozbawiony złudzeń, sarkastyczny, namiętny i brutalny. Nie przeżywa wątpliwości moral­nych, ale nie jest prymitywny. [...] Ma obrzydzenie do świata i dlatego poświęca Ofelię. Ale nie cofa się przed zamachem stanu. Wie jednak, że zamach stanu jest trudny. Rozważa wszstkie „za" i „przeciw". Jest uro­dzonym konspiratorem. „Być" oznacza dla niego po­mścić ojca i zamordować króla: „nie być" - zrezyg­nować z walki".

 

Boże! Jakaż to jednak była symplifikacja! I jak krótko się takie adaptacje podobają! Dzisiaj nawet tytuł recenzji prof. Kotta - „Hamlet" po XX zjeździe - wymaga historycznych objaśnień. Czyj zjazd? Dlacze­go XX? I jaki to właściwie ma związek z szekspirologią?


Taki tekst jest obecnie dokumentem obłędu politycz­nego polskiej inteligencji, w tym również recenzenta.

 

Cieszę się, że Mariusz Parlicki należy do innego pokolenia, daj Boże normalnego! z wszystkimi za­strzeżeniami, lecz jednak uznającego wartości. Raduje mnie, że przynajmniej w deklaracjach programowych odżegnuje się ono od politykierstwa, bo jak przed laty pisał Marcin Świetlicki: „Poezja niewolników żywi się ideą / idee to wodniste substytuty krwi".


I jeszcze: „Zamiast powiedzieć: ząb mnie boli, jestem / głodny, samotny, my dwoje, nas czworo / nasza ulica -mówią cicho: Wanda / Wasilewska, Cyprian Kamil Norwid / Józef Piłsudski, Ukraina, Litwa / Tomasz Mann, Biblia i koniecznie coś / w jidisz".

 

Wydaje mi się, że Mariusz Parlicki akceptowałby przede wszystkim szekspirowskie wiersze Herberta / rozróżnienie dobra i zła, obiektywna konfrontacja intelektualisty z pragmatykiem, ale z sympatią dla pierwszego / i Różewicza / pytanie o aktualność uniwersalnych wartości w pejzażu postindustrialnej cy­wilizacji i masowej kultury /. Mariusz Parlicki najlep­sze efekty uzyskuje, kiedy sięga po „ostre środki", zestawia wartości kultury z codziennym życiem zde­gradowanego i zapóźnionego kulturalnie społeczeń­stwa. Np. „Dialog Hamleta ze światem". Dystans, dowcip, ironia, to jego atuty.

 

I dorzuciłbym jeszcze słowo o znajomości warsz­tatu poetyckiego. Podobał mi się wiersz pt. „Zdrajca liryczny albo narodziny Hamleta", dowcipnie rozróż­nienie między „lirycznym podmiotem" a „twórcą". Mariusz Parlicki ma dystans także do siebie i do swojej twórczości, a to przecież świadczy, że uczynił znaczny krok naprzód. Jestem głęboko przekonany, że zauwa­żą to czytelnicy i przyjmą jego nową wypowiedź poetycką z podobną do mojej - aprobatą.

 

Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2019

Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2019